Jarek w Szwajcarii
(c) J. Różycki
fot. M. Głosek
Wyprawa do Szwajcarii
z ludźmi, którzy zgłosili się na ogłoszenie w internecie.
A byli to:
Michał Książkiewicz
Marek Głosek
koniecznie kliknij i wejdz na stronę każdego z nich. Tam znajdziesz ciekawe opisy zarówno tej jak i innych wypraw.

Krótkie podsumowanie wyprawy po Szwajcarii:

Ilość przejechanych kilometrów: ok. 950 km
Trasa: opracowana przez Michała Książkiewicza przed wyjazdem jest tutaj
Noclegi: prawie zawsze "na dziko" ale były też trzy na campingach: dwa w Niemczech i jeden w Szwajcarii (gdy byliśmy przemoczeni do suchej nitki). Ceny campingów - ok. 20 - 25 Euro za 3 osoby/2 namioty (Niemcy) i ok. 30 Franków Szwajcarskich w Szwajcarii
Pożywienie: Bywało różnie czasami dwa razy dziennie gotowaliśmy posiłki (popołudniu i wieczorem). czasem tylko "gorący kubek". Chleb rano i w czasie przerw. Mieliśmy suchą kiełbasę, puszki z rybą, z pasztetem, z mielonką itp. Także czekolada i Snickersy.
Kupowaliśmy chleb, jogurty naturalne (ok. 0,60 CHF 0,5l), makaron (ok. 2 CHF za 1 kg) i ryż (ok. 2,30 CHF za 1 kg). Ryż jest tylko luzem, nie było w woreczkach. Najtańszym makaronem były takie malutkie zagięte rureczki, dosyc szybko się gotowały - ok 10 minut. Makaron i ryż dostępne były tylko w opakowaniach 1 kg.

Ilość dni spędzonych na rowerze: 14 dni
Ilość dni spędzonych na zwiedzanie: właściwie w pierwszych dniach cały czas coś zwiedzaliśmy (Lindau, Stein nad Renem, Szafuza, Wodospady Renu, Zurych, Schüpfheim, Berno), ale nigdzie nie zatrzymywaliśmy się na dłużej - zwiedzaliśmy i jechaliśmy dalej.
Pogoda: Oj nie było to za szczęśliwe lato z pogodą. (Powodzie na południu Europy także w Szwajcarii bardzo mocne opady) Na szczęście kiedy my tam byliśmy mocno lało tylko dwa dni (oczywiście cały czas jechaliśmy). Ale wieczory, noce i poranki były bardzo chłodne, wieczorami temp. spadała poniżej 10 stopni. Myliśmy się w strumykach o temp. wody 5-6 st. C. Były też ładne, słoneczne dni.
Pamiątki przywiezione ze Szwajcarii: Krowi dzwonek :-)
Powrót: Trasę po Szwajcarii pokonywaliśmy cały czas na rowerze. Powrót do Niemiec, częściowo przez Włochy. A z Niemiec pociągiem. W tamtą stronę też.
Co jeszcze?: Z Michałem spotkaliśmy się jeszcze przed wyprawą, bo jest z Poznania. razem byliśmy na zakupach przed wyjazdem. Z Markiem spotkaliśmy się na granicy w Zgorzelcu, gdzie byliśmy umówieni. Każdy z nas coś tam wniósł do tej gromady (Marek doświadczenie życiowe, Michał bardzo dobrą znajomość angielskiego i doskonałe przygotowanie trasy). Było wesoło, ale zdarzały się wielkie kłótnie. Było też dramatycznie gdy zaginął nam Michał, na szczęście się znalazł.
Najtrudniejszym dla mnie momentem było to kiedy mój łańcuch wkręcił się w tylnie koło łamiąc kilka szprych i wyginając mocowanie przerzutki oraz samą przerzutkę. Na szczęście chłopaki pomogli mi zreperowć (na tyle na ile się dało) i potrzymywali mnie na duchu. Czekali też na mnie gdy później jeździłem dużo wolniej.
centrowanie koła w warsztacie w Szwajcarii - 20 CHF.
Na wyprawie zwiedziliśmy sobie Konstancję nad Jeziorem Bodeńskim (Niemcy), Stein nad Renem, wodospady na Renie, Zurich, Berno i Lozannę. Oraz byliśmy na kilku przełęczach powyżej dwóch tysięcy metrów npm. (Grimsel, Furka, Oberalp, Albula, Bernina, Forcola di Livigno).






 

 


Najgorsza awaria wyprawy
(c) J. Różycki
Fot. M. Głosek
Cała ekipa w stolicy Szwajcarii
(c) J. Różycki